Z różnych względów postanowiłem przenieść bloga (i połączyć z innymi). Nowa odsłona znajduje się pod adresem pirogronian.smallhost.pl Jego zawartość jest już w większosci pouzupełniana o brakujące grafiki.
Z różnych względów postanowiłem przenieść bloga (i połączyć z innymi). Nowa odsłona znajduje się pod adresem pirogronian.smallhost.pl Jego zawartość jest już w większosci pouzupełniana o brakujące grafiki.
Na życzenie wielu ludzi, spróbowaliśmy sporządzić podstawowe wyjaśnienie, tak proste, jak to możliwe, z odnośnikami do prac. Podsumowanie to zostało zupełnie przepisane, aby być aktualnym z badaniami Barry'ego.
Wprowadzenie
Pięć anomalii
Model plazmowy
Po co tu jesteś: Wyniki badań Barry'ego dotyczą, jak dotąd, dwóch głównych tematów: pięciu anomalii i fizyki plazmy. Anomalia to dane (lub fakt) niezgodne z teorią. Załóżmy, że powiem, że wszystkie psy są czarne. To jest moja teoria. Wówczas pokazujesz mi białego, lub brązowego psa. Mam wówczas wybór. Mogę stwierdzić, że pokazany mi pies nie jest tak na prawdę psem, lub mogę zmienić teorię. Nauka zmierza się z tym ciągle. Niestety, w pewnych kwestiach teorie robią pierwszeństwo nad niezgodnymi danymi, i dane te są ignorowane, wyśmiewane, wykluczane lub wszystko na raz.
Pięć anomalii w fizyce i astronomii, które, jak odkrył Barry, standardowa nauka ignoruje, to:
Patrząc na te problemy, Barry stwierdził, że są to potomkowie
następującego rodzica
: czegoś, zwanego Energią Punktu Zerowego.
Zatem pierwsza część tego podstawowego podsumowania traktuje o energii punktu zerowego i jej wpływie na te anomalie.
Fizyka plazmy nie jest tak straszna, jak brzmi jej nazwa. Obecnie przyjęty model powstania i działania Wszechświata zależy od aktywności grawitacyjnej. Aczkolwiek grawitacja jest bardzo słabą siłą - przełamujesz ją za każdym razem, gdy coś podnosisz. Ponieważ jest tak słaba, fizycy, którzy wierzą, że grawitacja jest siłą kontrolującą Wszechświat, zmuszeni zostali wynajdywać ciemną materię, ciemną energię i ciemną siłę, aby wytłumaczyć to,co widzimy. Dla kontrastu, to, czego nauczyliśmy się na temat plazmy pokazuje, że wszystko, co widzimy tam na zewnątrz
, jest tym, czego należy się spodziewać po zachowaniu plazmy, i mamy dowody na to, że cały Wszechświat wypełniony jest substancją.
Definicja pojęć
Podstawowe podsumowanie
Energia puntu zerowego
Przesunięcie ku czerwieni światła
Stała Plancka
Pary cząstek Plancka
Masa atomowa
Prędkość światła
Stałe atomowe
Energia puntu zerowego - Jeżeli weźmiemy pojemnik z jakąś zawartością, i pozbędziemy się z niego każdego atomu i cząstki, będziemy mieli próżnię, prawda? Tak, lecz wciąż będzie tam energia cieplna, produkująca promieniowanie. OK, skręćmy termostat. Do absolutnego zera. Teraz energia cieplna jest nieobecna.
Problem: W naszym pojemniku wciąż znajduje się energia, którą można zmierzyć. I jest jej całkiem sporo! Ponieważ mamy zero na termometrze Kelvina, absolutne zero, żadna molekuła nie może się poruszać, jest to zwane energią punktu zerowego (ZPE).
Aby nabrać jakiegoś wyobrażenia na temat ilości tej energii, rozważmy, co następuje: światła w naszym domu pobierają około 50-150 W na żarówkę. Jest to energia, jaką zużywa żarówka. Nasze Słońce świeci z mocą około 3 000 000 000 000 000 000 żarówek. Nasza galaktyka składa się z około 150 000 000 000 słońc, podobnych do naszego. Gdyby wszystkie te słońca świeciły przez 10 000 000 000 lat, wciąż byłoby to mniej energii, niż jest zawarte w centymetrze sześciennym próżni. Znajduje się to w każdym z nas i wszystkim naokoło oraz w całym Wszechświecie.
Zatem materia we Wszechświecie jest niemal nic nie znacząca, w porównaniu z morzem energii, w którym jest zanurzona. Z tego powodu, energia punktu zerowego nie jest osłabiana przez swoje oddziaływanie z materią. Pozostaje zatem stała w naszych czasach.
Przesunięcie ku czerwieni światła - Przesunięcie ku czerwieni można właściwie wyjaśnić bardzo łatwo. Foton światła jest emitowany z atomu, gdy elektron zmuszany jest do opuszczenia swojego miejsca, na które potem wraca. Energia, potrzebna do przemieszczenia go jest uwalniana, gdy elektron wraca na miejsce, i jest emitowana w postaci światła. Co interesujące, oznacza to, że każda rzecz może emitować światło. Odkryto, że każdy pierwiastek, emitując światło, robi to w unikalny dla siebie sposób. Jest to bardzo podobne do kodu kreskowego na kupowanych przez nas produktach - analizowana fala świetlna posiada szereg ciemnych pasków
. Pozycja paska w widmie światła identyfikuje pierwiastek chemiczny. Stąd wiemy, na przykład, że w odległych galaktykach występuje żelazo. Ich światło zawiera kod kreskowy
żelaza.
Tutaj, na Ziemi, każdy kod kreskowy
pierwiastka, czyli sygnatura świetlna, znajduje się na konkretnym miejscu w widmie kolorów.
Obserwuje się, że im głębiej spojrzymy w kosmos, tym bardziej kod kreskowy
jest przesunięty ku czerwonemu krańcowi widma. Zatem, na przykład, pasek w widmie sodu, na górze, zamiast być w przedziale żółci, będzie przesunięty ku pomarańczowi. Wzór rtęci, następny od góry, będzie wciąż ten sam, lecz każda linia będzie przesunięta bardziej ku czerwieni. Im głębiej patrzymy w kosmos, tym bardziej wzór jest przesunięty ku czerwieni.
Gdy po raz pierwszy zauważono to zjawisko, około roku 1925, uważano, że oznacza to pewien rodzaj efektu Dopplera. Wiemy, co to oznacza, gdy mija nas syrena. Gdy źródło dźwięku nas mija, jego ton się nagle obniża. Dzieje się tak ze względu na oddalanie się syreny i wydłużania się fal dźwiękowych, przez co dźwięk jest niższy. Używając tego pomysłu, uważano, że przesunięcie ku czerwieni światła odległych galaktyk oznacza, iż oddalają się one od nas. Tak zaczęła się idea rozszerzającego się Wszechświata.
Ale począwszy od lat 70-tych aż dotąd, coś zaczęło się nie zgadzać w koncepcji rozszerzającego się Wszechświata. Wyobraźmy sobie, że mamy pojazd jadący z prędkością 50 mil na godzinę. Wówczas, nagle, BEZ prędkości pośredniczącej, przyspiesza on do 55 mil. Potem, znowu, przyspiesza do 60. to przeskakiwanie z jednej prędkości do innej przeczy fizyce, jaką znamy, w kontekście ruchu obiektów. A takie zjawisko zaobserwowano w przypadku pomiarów przesunięcia ku czerwieni zależnie od odległości. Jeżeli przesunięcie światła ku czerwieni wskazuje na rozszerzanie się Wszechświata, powinniśmy się spodziewać gładkiej zmiany prędkości wraz ze spoglądaniem dalej i dalej. Ale to, co widzimy, jest zlepkami pomiarów, pomiędzy którymi są przeskoki.
Zauważono również, że w centrach gromad galaktyk, gdzie wiadomo, że ruch jest bardzo gwałtowny, ma miejsce rozmazanie
pomiarów, dokładnie tak, jak powinno być w przypadku szybkiego ruchu. Zatem dlaczego rzekomy ruch rzekomej ekspansji Wszechświata nie powoduje tego samego? Rozszerza się w skokach?
Oraz dlaczego, w najdalszych znanych zakątkach Wszechświata, przesunięcie ku czerwieni wychodzi nagle poza wszelkie spodziewane skale? W prasie i czasopismach czytamy, że Wszechświat na swoich krańcach rozszerza się nawet szybciej. Pisze się tak, gdyż próbuje się znaleźć sens w tych pomiarach ogromnego przesunięcia ku czerwieni.
Czy jest możliwe, że przesunięcie ku czerwieni NIE oznacza rozszerzania się Wszechświata, lecz coś innego?
Stała Plancka - Sama stała Plancka jest miarą czegoś, co nazywa się nieoznaczonością
. Skaczący ruch cząstek subatomowych powoduje, że nie można powiedzieć, w jakim miejscu znajdują się one w danym momencie. Poruszają się one zbyt szybko. Widzimy jednak ogólny obszar, jaki zajmują w tym skokowym ruchu. Rozmiar tego obszaru oznacza ilość nieoznaczoności we właściwym położeniu cząstki subatomowej w każdym momencie. Im bardziej zatem skaczą, tym więcej zajmują miejsca, a niepewność, gdzie dokładnie się znajdują, rośnie. Niepewność ta zwana jest stałą Plancka. Tylko obecne pomiary pokazują, że w ogóle nie jest ona stałą. Zmienia się w czasie. Stała Plancka, zwana matematycznie h, mierzy dwie rzeczy: natężenie ZPE, jak również wynikową nieoznaczoność, powiązaną z cząstkami subatomowymi.
Zmierzono, że stała Plancka się zmienia. Nie wygląda, że jest ona w ogóle stałą.
Pary cząstek Plancka - niezmiernie małe pary materii, dodatnie i ujemne, w oryginalnym Wszechświecie. Gdyby elektron był rozmiarów mostu Golden Gate, cząstka Plancka byłaby rozmiaru ziarna kurzu na tym moście. Skąd wiemy, że one istnieją? Z powodu ogólnego rozmycia obrazu, które widzimy, patrząc w najdalsze zakątki kosmosu. Rozmycie to jest stałe i jednorodne, w przeciwieństwie do chmury pyłu.
Masa atomowa - Masa atomowa jest właściwie określeniem na to, ile miejsca zajmuje cząstka subatomowa. Masa subatomowa mierzona jest w środowisku elektromagnetycznym. Nie jest pomiarem masy czy właściwego rozmiaru, jak to ma miejsce w przypadku rzeczy, które możemy zobaczyć. Jest miarą stopnia zaginania strumienia cząstek subatomowych, takich jak elektrony, gdy przepuści się go przez pole magnetyczne. Położenie i miejsce rozbryzgu
na końcu tuby, którą poruszała się wiązka (pokryta substancją fluorescencyjną), mówi nam o masie samych cząstek.
Prędkość światła - Samo światło może być wyemitowane z każdego atomu. Przychodząca energia może wyrzucić elektron z jego właściwego położenia przy jadrze atomu. Gdy elektron wraca na swoją pozycję, emituje foton światła. Prędkość tego światła mierzy się na szereg sposobów. To, co się mierzy, to czas, jaki zajmuje światłu podróż pomiędzy opuszczeniem źródła a absorpcją u mety. Można to zmierzyć na szereg sposobów.
Przez około 300 lat, pomimo nakładania się wszystkich błędów, oraz błędów instrumentów i ludzi, mierzona prędkość światła okazała się być coraz niższa, choć nieznacznie, ale jednak. Było to dyskutowane w czasopismach naukowych i na wykładach do 1941 roku. To, co nastąpiło w tym roku, nie było niczym dziwacznym.
Dr Birge z Uniwersytetu Kaliforni na Berkeley, był znany jako trzymacz stałych
. Posiadał oficjalne wyniki pomiarów szeregu stałych, które w istocie zmieniały swoje wartości. Nie lubił on tych zmian, ale przyznawał ich istnienie. do sierpnia tego roku, kiedy w Reports on Progress in Physics pojawił się artykuł jego autorstwa. Oto jego pierwszy akapit. Przeczytaj go uważnie.
Artykuł ten został napisany na żądanie - i tym razem jest na żądanie. Mimo mylącego słowastałe, występującego w tytule, w wartościach tych występuje ciągła wariacja, która dostarcza najwięcej zainteresowania w tym temacie. Dla każdego prawdziwego naukowca byłoby istotnie przygnębiające, mieć poczucie, że zaakceptowana wartość każdej stałej fizycznej nie będzie już nigdy zmieniona. Najbardziej charakterystyczną kreaturą fizyki - w ogólności oraz w szczególności - są ciągłe zmiany. Ale nie można zapomnieć o tym, że to, co się zmienia, to prawdopodobna wartość każdej stałej, nie wartość właściwa. Wiara w jakąkolwiek znaczną zmienność stałych naturalnych jest fatalna dla ducha fizyki, fizyki, jaką znamy.
(podkreślenie oryginalne)
(Ogólne Stałe Fizyki, w sierpniu 1941 tylko o prędkości światła
, Raymond T. Birge, Uniwersytet Kalifornijski, Berkeley, Progress in Physics wol 8, 1941, s. 90)
Jesli przeczytasz ten akapit uważnie, zauważysz, że dwa ostatnie zdania są bezpośrednim zaprzeczeniem całej reszty. Niemniej jednak, prędkość światła była od tamtego czasu deklarowana jako stała - co oznaczało, że jej wartość jest niezmienna. Pomimo przeczącym temu wynikom pomiarów. Obecnie nastawienie jest podobne. Każde dane niezgodne z deklaracją, że prędkość światła jest zmienna, muszą być błędne z tego czy innego powodu, ponieważ prędkość światła jest zadeklarowana jako stała.
Dzisiejszy sposób pomiaru prędkości światła nie poprawia sytuacji. Zwykle mierzy się ją w odniesieniu do atomów, co oznacza, że zależy ona od procesów atomowych. Zakłada się, że pozostają one zawsze takie same. Jednakże samo światło, a zatem i jego prędkość, jest wynikiem procesów atomowych. Używając jednego do pomiaru drugiego jest jak używanie dwóch rozciągliwych pasm. Żadne nie jest rozciągnięte. Jedna jest oznaczona calami w stanie nierozciągniętym. Drugie również, w sposób pasujący do pierwszego. Jeżeli przytrzymać oba kawałki i rozciągnąć je, drugi kawałek będzie miał zawsze oznaczenia w tym samym miejscu, co pierwszy, i nie będzie między nimi różnicy. Ale przecież oba rozciągają się razem, nie mamy więc właściwego obrazu sytuacji. Oto, co się dzieje, gdy próbujemy mierzyć prędkość światła przy pomocy procesów atomowych.
Stałe atomowe - stałe atomowe odnoszą się do tempa procesów atomowych. Gdy byliśmy w szkole, wyższej szkole fizyki, uczelni czy uniwersytecie, jedną z rzeczy, o której NIGDY nie słyszeliśmy jest pomysł, że stałe atomowe nie muszą być tak do końca stałe. Owa absolutna stałość
jest kręgosłupem dużej części obecnej fizyki.
Nie zawsze tak było. Aż do 1941, kiedy to ukazał się cytowany wyżej artykuł Birge'a, kwestia zmieniających się pomiarów pewnych stałych była jednym z głównych tematów w czasopismach o tej tematyce. Stała Plancka rosła. Prędkość światła malała. Co było interesujące, prędkość światła POMNOŻONA przez stałą Plancka miała zawsze tą samą wartość: gdy jedno rosło, drugie malało zgodnie z precyzyjnie ustalonym stosunku. Iloczyn stałej Plancka, h, oraz prędkości światła c, na prawdę jest stałą. Coś jak liczba 12: można ją osiągnąć mnożąc 1 × 12, 2 × 6 lub 3 × 4. Gdy jedna liczba rośnie, druga maleje proporcjonalnie, lecz iloczyn zawsze jest równy 12.
Istnieją prawdziwe stałe atomowe, oraz stałe, które, jak wynika z pomiarów, w istocie zmieniają swoją wartość. To są te anomalne
dane, które trzeba jakoś wytłumaczyć.
Ekspansja Wszechświata
Pary cząstek Plancka i energia punktu zerowego
Stała Plancka i ruch drgający (Zitterbewegung)
Energia punktu zerowego a przesunięcie światła ku czerwieni
Energia punktu zerowego jako przyczyna
Prędkość światła
Zegar atomowy
Statyczny Wszechświat?
Wnioski z pięciu anomalii
Kiedy koncepcja rozszerzania się Wszechświata trafiła do świeckiego środowiska naukowego, została potraktowana jako niepoważna. Była nazywana protekcjonalnie Wielkim Wybuchem
, choć pomysł ten nie wiązał się z żadnym rodzajem eksplozji. Została odrzucona, jako zbyt bliska głupich pomysłów
z Biblii. Jako, że Biblia w oczywisty sposób
była mitologią, nie było możliwością, aby prawda o kosmosie mogła by podobna do czegokolwiek, o czym jest w niej mowa.
Biblia mówi, że Wszechświat się rozszerza. Jednak używa do tego innego określenia. W Biblii, Bóg powiedział, że rozciągnął niebiosa. Powiedział tak dwanaście razy. Istnieją jednak dwie zasadnicze różnice pomiędzy Wielkim Wybuchem a wyjaśnieniem biblijnym. Po pierwsze, Wielki Wybuch zakłada, że ekspansja trwa do tej pory, podczas gdy Biblia określa, że odbyło się to raz w przeszłości. Po drugie, Wielki wybuch mówi nic o źródle energii, która zapoczątkowała ekspansję. W Biblii, Bóg powiedział, że on to zrobił.
Gdy Bóg rozciągnął Wszechświat, zainwestował w coś, co nazywa się osnową przestrzeni
z ogromną ilością energii. Rozciągnij gumkę. Nadmuchaj balon i rozciągnij na nim tkaninę. Za każdym razem musisz włożyć energię. Ponieważ energia sama nic nie zrobi, chyba, że jej na to pozwolimy, istnieje pewien rodzaj ukrytej
energii, zwanej potencjalną. Ale puśćmy gumkę, albo rozwiążmy balon. Wówczas cała energia eksploduje w ruch. Energia w ruchu nazywana jest kinetyczną.
Cóż, Bóg nie puścił rzeczy, przez co nie zmieniły się w coś małego, jak balon bez powietrza. Zamiast tego, część tej energii umieścił we Wszechświecie, rozciągając go, pod postacią malutkich (dużo mniejszych od elektronu) cząstek, zwanych parami cząstek Plancka. Każda para składa się z dodatniego i ujemnego elementu.
Aby zrozumieć, co się działo potem, najprościej jest pomyśleć o przeprowadzeniu własnego eksperymentu. tubę lub zlew napełnij do połowy wodą. Następnie włóż do niej ręce, pod powierzchnię, płasko i złożone razem. Trzymając je sztywno, rozdziel je tak szybko, jak potrafisz. Powstaną wiry. Będą przechodzić one prze trzy stadia: formowanie, trwanie i zanikanie.
Tak, jak kawałek gumki czy balon pozwalają prędzej czy później większości swojej energii ulecieć, tak zrobiły rozciągnięte niebiosa. Gwałtownie powstają kazyliony par cząstek Plancka (wybaczcie ten techniczny język) i zaczynają wirować. Było to początkowe, bardzo gwałtowne, powstanie energii punktu zerowego. Działo się tak, ponieważ wirowanie naładowanych elektrycznie cząstek powoduje powstawanie pól elektromagnetycznych. Energia punktu zerowego składa się z wszelkiej maści elektrycznych i magnetycznych pól praz fal.
ZPE powstaje, dopóki nie ustanie wirowanie. Jednak tak długo, jak trwa ruch, powstają nowe pary Plancka. Można by się wtedy spodziewać, że wszystko się uspokoi, ale nie. Pamiętajmy, że każda para Plancka ma jedną jednostkę ujemną i jedną dodatnią. Zaczynają one rekombinować, lub wzajemnie się anihilują. Nie wszystkie na raz, lecz jedne po drugich. Rekombinowanie to uwalnia pewne malutkie ilości energii. Ale miliardy par Plancka mogą na raz wytworzyć wielkie jej ilości, przez co powstaje ZPE.
Potem wszystkie kończą rekombinować. Dlaczego zatem ZPE nie maleje? Oprócz faktu, że, jak wspomniano, jest jej tak dużo, iż interakcja z materią nie wpływa na jej ilość, to istnieje mechanizm sprzężenia zwrotnego. Jedynym sposobem wykorzystania tej energii jest kreacja cząstek wirtualnych, które również pojawiają się parach z dodatnimi i ujemnymi jednostkami.
Aby zrozumieć cząstki wirtualne, należy zrozumieć nieco więcej na temat energii punktu zerowego. Fale ZPE mają różne długości i siłę, oraz poruszają się w wielu kierunkach na raz. Oznacza to, że się również zderzają. Pomyślmy o oceanie pełnym fal. Teraz wyobraźmy sobie szybką łódź, pędzącą w kierunku różnym do wzoru fal na wodzie. Powoduje ona powstawanie własnego układu fal. Kiedy fale te zderzają się z falami oceanu, powstają grzywacze, które potem zanikają. Ten sam rodzaj zdarzeń ma miejsce w energii punktu zerowego. Tylko, że grzywacze nazywa się cząstkami wirtualnymi
. Są ich miliardy miliardów w każdym kawałku przestrzeni w każdym momencie czasu. Cząstki wirtualne powstają w parach, po jednej ujemnej i jednej dodatniej. Z tego powodu złączają się one ze sobą i szybko znikają. Lecz istnieją przez pewien krótki okres czasu, w trakcie którego oddziałują, jak cząstki, które powszechnie znamy.
Gdy takie cząstki powstają, drenują energię punktu zerowego, ale gdy się łączą, uwalniają ją z powrotem, przywracając ZPE swoją siłę.
Jesteśmy zatem otoczeni ogromnym polem jednorodnej energii, które istnieje wszędzie we Wszechświecie, wewnątrz i na zewnątrz wszystkiego, w tym również nas.
Fale energii punktu zerowego dość mocno uderzają w cząstki subatomowe. Owo uderzanie wyzwala ruch, zwany z niemiecka Zitterbewegung, czyli ruch drgający. Ponieważ cząstki subatomowe drgają bardzo gwałtownie i intensywnie, niemożliwością jest powiedzieć, gdzie cząstka znajduje się w danym momencie. Nazywa się to ich nieoznaczonością
. Możemy określić obszar, na którym cząstka drga, ale nie jej precyzyjne położenie. Idea ta przypomina patrzenie na wiatrak. Przy pomocy oczu nie można stwierdzić, gdzie znajdują się poszczególne skrzydła, lecz można łatwo określić miejsce, które zajęte jest przez ich wirowanie. To samo dotyczy cząstek subatomowych.
Miarą nieoznaczoności subatomowych cząstek jest wielkość zwana stałą Plancka. Jeżeli dana przestrzeń jest mała, to niepewność określenia dokładnej pozycji przebywającej tam cząstki również jest mała. Lecz przy zwiększaniu obszaru rośnie również niepewność (nieoznaczoność). Pomyślmy o chłopcu kręcącym liną nad głową. Im więcej liny rozwinie, tym większe koło ona tworzy i większy obszar zajmuje. Chłopiec ma wciąż ten sam rozmiar, ale swoją liną zajmuje coraz więcej miejsca. Gdyby był on elektronem, jego rozmiar byłby determinowany raczej długością liny, niż wielkością chłopca.
Jednakże w przypadku cząstek subatomowych istnieje siła zewnętrzna, ZPE, która zwiększa ich ruch drgający, a tym samy ilość zajmowanego przez nie miejsca, a to z kolei zwiększa efektywny rozmiar lub masę. Zatem ZPE jest przyczyną w zmianach masy cząstek subatomowych. Stała Plancka, będąca pomiarem nieoznaczoności atomowych cząstek, jest więc też pomiarem siły ZPE.
Pomiary wskazują, że obie te wielkości rosną.
Podczas swojego powstawania, energia punktu zerowego wpływała na każdy atom we Wszechświecie. Ale atomy, jak cała materia, opierają się zmianom. Gdy powstawało ZPE, atomy i ich cząstki składowe opierały się tak długo, jak było to możliwe, po czym zaczęły absorbować energię zmiany, a zatem przesuwać się ku wyższym stanom energetycznym. A za każdym razem, gdy atom przechodził na wyższy poziom, wypromieniowywał kwant światła, coraz to bardziej energetyczny, a więc bardziej niebieski. Czerwony koniec widma jest najmniej energetyczny, a niebieski - najbardziej.
Jeżeli energia puntu zerowego oddziaływała w ten sposób na atomy, powodując przechodzenie ich na wyższe poziomy energetyczne, wówczas powinniśmy widzieć szczególnie dwie rzeczy. Po pierwsze powinniśmy zobaczyć przesunięcie światła ku czerwieni narastające stopniowo, a nie łagodnie. Po drugie, jako, że przejście od energii potencjalnej w kinetyczną następowało początkowo bardzo szybko, powinniśmy widzieć bardzo gwałtowne zwiększenie przesunięcia ku czerwieni w miarę kierowania się ku najwcześniejszym (czyli najdalszym) regionom Wszechświata, jakie możemy dostrzec.
Obie z tych rzeczy są prawdziwe. Przesunięcie ku czerwieni jest skwantowane oraz rośnie gwałtownie przy zbliżaniu się do granicy kosmosu. Nie oznacza to szybszego rozchodzenia się Wszechświata na jego brzegach, lecz raczej ogromny wzrost energii punktu zerowego w początkach Wszechświata, gdy energia potencjalna przemieniała się w kinetyczną.
Jest to interesujące, ponieważ za każdym razem, gdy Biblia wspomina o Bogu rozciągającym niebiosa, rozciągnięcie to jest w kontekście Tygodnia Stwarzania, a słowo oznacza przeszłą, zakończoną czynność.
Mamy zatem energię punktu zerowego powiązaną zarówno z masą atomów jak i przesunięciem ku czerwieni. A co ze stałą Plancka? Im większe są drgania wywołane przez ZPE, tym więcej miejsca zajmuje cząstka subatomowa. Oznacza to wzrost jej nieoznaczoności, a to właśnie mierzy stała Plancka. Zatem podczas zmiany ZPE powinniśmy również zaobserwować zmianę wartości stałej Plancka. Jest to prawdą, lecz wstecz od tego(?), co się faktycznie dzieje. Możemy mierzyć nieoznaczoność, i to nam mówi o sile ZPE. I owszem, obie wartości zmieniają się z czasem.
Mamy zatem prędkość światła. W jaki sposób jest ona powiązana z energią puntu zerowego? Pamiętamy cząstki wirtualne? Są one wynikiem zderzania się fal ZPE, tworząc grzywacze
. Gdy cząstki wirtualne się utworzą, mogą trwać jedynie najdrobniejszą część momentu, ale w tym czasie mogą działać jak prawdziwe cząstki, i mogą zaabsorbować foton światła. Gdy foton porusza się przez kosmos, uderza w wiele wirtualnych cząstek. Przy każdym takim zderzeniu jest absorbowany, po czym, gdy dwie połowy cząstki wirtualnej łączą się, kończąc żywot, uwalniają ten foton. Ten uderza kolejną cząstkę wirtualną. Chociaż opóźnienie w biegu fotonu jest niezwykle małe ze względu na niemal natychmiastowe znikanie cząstek wirtualnych, to jednak istnieje. Zatem im więcej cząstek wirtualnych napotka foton, tym więcej czasu zajmie mu droga do punktu docelowego, gdzie zostanie ostatecznie pochłonięty.
W bardzo wczesnym wieku Wszechświata, energia punktu zerowego zaczęła niemal od zera, po czym niezwykle szybko wzrastała. Pomyśl, jak daleko zaleci balon, kiedy go nadmuchasz, a potem puścisz. Albo jak szybko poleci puszczona gumka. Powstanie ZPE szło według tej samej matematycznej krzywej - z początku bardzo, bardzo szybko, po czym coraz wolniej, w miarę, jak energia potencjalna rozchodziła się w kinetyczną.
Zatem na początku prędkość światła również była niezwykle duża. Nie było zbyt wielu cząstek wirtualnych, które by spowalniały jego bieg. Ale wraz z szybkim wzrostem ZE rosła też liczba cząstek wirtualnych, w wyniku czego prędkość światła spadła. W zasadzie prędkość światła pomiędzy cząstkami wirtualnymi nigdy nie spada - wciąż jest niezwykle duża. Ale coraz więcej czasu zajmuje dotarcie do punktu przeznaczenia.
Aby dać wyobrażenie o ilości cząstek wirtualnych w dowolnym danym momencie, ciało ludzkie długości sześciu stóp może zawierać ich 100 miliardów miliardów. Zapisuje się to jako 100 000 000 000 000 000 000 lub 1020. Foton światła nie uderza w nie wszystkie, gdyż zawarte są one w pewnej objętości, a światło leci po linii prostej, lecz daje to nam wyobrażenie o przeszkodach, jakie napotyka foton na swoje drodze przez kosmos.
Jest jeszcze ostatnia anomalia, powiązana z energią punktu zerowego, i jest to ta anomalia, oraz jej niezbędne konkluzje, które są toporem na współczesną fizykę i kosmologię, oraz naukę w ogólności. To tempo chodzenia
zegarów atomowych. Zegar atomowy
to czas mierzony przy pomocy procesów atomowych. Gdyby proces atomowy nie pozostawał stały, nie byłby stały rozpad promieniotwórczy. Jeśli rozpad promieniotwórczy nie byłby stały, wówczas próby rozstrzygnięcia wieku skał czy Ziemi, czy też całego Wszechświata, oparte na procesach atomowych, a w szczególności na datowaniu radiometrycznym, nie da prawdziwych dat orbitalnych (czasu mierzonego w dniach i latach).
Jak już wspomniano, masa atomowa jest zależna od ZPE. A co z procesami atomowymi?
Pierwszym tropem, wypływającym z wczesnych badań Barry;ego nad prędkością światła, było to, że była ona w każdym liczniku ułamka równania zredukowanego tempa rozpadu promieniotwórczego, a w jego odwrotności w mianowniku była stała Plancka. Oznacza to, że jeśli prędkość światła była w przeszłości większa (lub stała Plancka mniejsza), wówczas tempo rozpadu promieniotwórczego byłoby w przeszłości proporcjonalnie szybsze. Oznacza to, że w czasie jednego orbitalnego roku, zegar atomowy odmierzyłby kilka lat.
Spróbujmy krótko wyjaśnić działanie jednego z rodzajów rozpadu promieniotwórczego. Często pokazuje się nam obrazek atomu, na którym elektrony elektrony niezwykle szybko poruszają się wokół jądra, i jest to prawda, ale czego zwykle nie rozumiemy, jako laicy, to to, że cząstki subatomowe w jądrze również drgają naokoło, pod wpływem ZPE. Jednakże, w przeciwieństwie do bardziej swobodnych elektronów, protony i neutrony w jadrze są więzione elektromagnetycznie. Jednakże cząstki w jądrze uderzają w elektromagnetyczną ścianę
, a im większe jądro, tym jest ich więcej, tym większa szansa, że któraś się wyrwie. To tłumaczy, dlaczego duże jądra mają tendencję do szybszego rozpadu, niż lekkie. Jednakże istnieje też druga strona. Mniejsza masa dowolnej cząstki subatomowej w jądrze powoduje jej szybszy ruch naokoło, co oznacza częstsze zderzenia z barierą elektromagnetyczną. Im więcej uderzeń, tym większe szanse na ucieczkę.
W przeszłości, jak już wspomniano, subatomowe cząstki były znacznie mniej masywne, gdyż nie drgały tak mocno na skutek ZPE. Tym samym cząstki w jadrze atomowym mogły uciekać szybciej i owszem, rozpad promieniotwórczy następował na początku znacznie szybciej, niż obecnie. Twierdząc, że tempo rozpadu pozostawało stałe przez wieki, naukowcy spowodowali błędne wyznaczenie wieku Wszechświata, Ziemi, oraz skał. Wieki atomowe
mogą być poprawne, lecz nie odpowiadają one naszym wiekom kalendarzowym, chyba, że weźmiemy pod uwagę tempo zmian.
Jeden z większych szoków, jaki doznał Barry podczas swojej pracy, wynikł z pracy matematycznej w tej dziedzinie. Wynikało z niej, że Biblia jest absolutnie poprawna nie tylko co do wieku samego Wszechświata, lecz również Ziemi. To przede wszystkim z tego powodu jego praca jest odrzucana przez standardową naukę. Jednakże to, co zrobił, polegało po prostu na zgromadzeniu danych i pracy nad nimi. Doprowadziło go to tam, gdzie doprowadziło.
Istnieje jeszcze jedna ważna część pracy w tej sekcji, wymagająca szybkiego podsumowania. Ponieważ według standardowej kosmologii przesunięcie ku czerwieni jest wynikiem rozszerzania się Wszechświata, wszelkie sprzeczne z tym pomysły są zwykle ignorowane. Jednakże mając silne dowody na skwantowane przesunięcie ku czerwieni, musimy ponownie rozważyć, czy Wszechświat się rozszerza. Narliker i Arp, dwóch astronomów, pokazali, że Wszechświat może być statyczny pod dwoma warunkami: musi zawierać materię o delikatnie oscylować. Oscylacja byłaby czymś jak balon z wodą położony na powierzchni, drgający w górę i w dół. Pewne partie wychodzą na zewnątrz, podczas gdy idą do środka, przez co zachowuje się jak kawałek żelatyny.
Jeżeli ten rodzaj statycznego Wszechświata jest prawdziwy, powinniśmy widzieć dowody na te oscylacje. I dokładnie to nastąpiło w roku 1970, gdy wszystkie stałe
, które zmieniały wartości w jedną stronę, zmieniły kierunek. Ewidentnie osiągnęliśmy minimum rozmiarów, a przez setki lat prędkość światła spadała. Wówczas, w 1970, zaczęła nieco wzrastać. Stała Plancka, która wzrastała do 1970 roku, zaczęła się teraz zmniejszać. Masa cząstek subatomowych, która do tej pory wzrastała, wykazała nieznaczny spadek. Sam Wszechświat zaczął oscylować na zewnątrz, po osiągnięciu minimum. Zmierzone zmiany nie są dramatyczne, lecz jednak są obecne. Są spowodowane kurczeniem się i rozszerzaniem przestrzeni, w której operuje energia punktu zerowego. Im więcej jest przestrzeni, tym większe rozproszenie i mniejsze efekty działania. Im mniej przestrzeni, tym bardziej skondensowana energia i większe efekty jej działania.
Podsumowując tą część, potężne zwiększenie się energii punktu zerowego na początku stwarzania, spowodowane było szybkim przejściem energii potencjalnej w kinetyczną, za pośrednictwem działania świeżo powstałych par Plancka. Jednak początkowo niższe ZPE powodowało, że prędkość światła była około 6 × 1011 większa od obecnej. Stała Plancka była odpowiednio niższa, a subatomowe cząstki nie rozbijały
się tak naokoło. W wyniku tego procesy atomowe były szybsze i rozpad promieniotwórczy następował niezmiernie szybko. W wyniku tego zegar atomowy w ciągu kilku pierwszych dni odmierzył miliardy lat.
Jak na to wpadliśmy? Powiedziało nam to przesunięcie ku czerwieni. Jego krzywa jest bezpośrednim następstwem ZPE, która jest przyczyną wszystkich tych rzeczy. Zatem patrząc na krzywą redsziftu, można wyliczyć inne stałe. Pokazuje nam ona, jak zwalniała prędkość światła i zegar atomowy. Zmapowanie tej krzywej względem czasu orbitalnego pokazuje nam chronometraż zdarzeń, który kończy się, co znów było zaskoczeniem dla Barry'ego, dokładnie tam, gdzie wskazuje na to Biblia.
Bóg wiedział, co się stanie. To dlatego w księdze Rodzaju 1:14 powiedział, aby wyznaczać czas zdarzeniami astronomicznymi: Księżycem, Słońcem i gwiazdami. Tempo grawitacyjne jest stałe. Tempo atomowe - nie.
Graf poniżej pokazuje obecną prędkość światła z lewej, oraz jego zmiany od początku Wszechświata, idąc ku prawej. Widzimy, że prędkość ta na początku gwałtownie spadała, gdy ZPE gwałtownie rosło, interferując z fotonami. Skala ZPE znajduje się po lewej, a skala prędkości światła po prawej. Pamiętajmy, że chwila obecna znajduje się w lewym dolnym rogu!
Być może to grawitacja trzyma Księżyc na orbicie Ziemi, a Ziemię i wszystkie planety na orbicie Słońca. Niezależnie od pierwotnego powodu, standardowy model Wszechświata, galaktyk i gwiazd oparty jest na grawitacji. Oczywiście grawitacja istnieje! Widzimy jej efekty codziennie. Ale biorąc wszystko pod uwagę, jest ona bardzo słabą siłą. Przezwyciężamy ją codziennie, podnosząc coś do góry.
Ponieważ grawitacja jest tak słaba, naukowcy nie mogą wytłumaczyć, jak galaktyki trzymają się razem. Nie potrafią wyjaśnić, jak powstały pierwsze gwiazdy. Fakt, że zewnętrzne części ramion spiralnych obracają się wokół centrum tak szybko, jak wewnętrzne, jest czymś, z czym nie potrafią sobie poradzić... bez założenia, że duża część Wszechświata musi składać się ciemnej materii. Jest to byt, którego nie możemy zobaczyć. Nigdy go nie widzieliśmy. Nigdy nie znaleźliśmy żadnej jego formy naszymi instrumentami. Ale musi się on tam znajdować, aby grawitacja działała, formując i utrzymując Wszechświat w takiej formie, w jakiej się znajduje. Do wyobrażeniowej ciemnej materii dodano ciemną energię i ciemną siłę, wszystkie dla zachowania modelu grawitacyjnego.
Ale sto lat temu Kristian Birkeland zgłębiał niektóre zjawiska elektryczne, i choć nie nazywał tego plazmą, odkrył, że elektryczność odpowiada za powstawanie pięknych zórz polarnych.
Jednakże w pierwszej połowie XX wieku, szanowany fizyk teoretyk, nazwiskiem Chapman, wyśmiewał prace nad plazmą, lekceważąc ich efekty, więc aż do jego śmierci nie traktowano tego tematu poważnie... nawet, mimo tego, że Hannes Alfvén odebrał za pracę nad plazmą nagrodę Nobla. Alfvén przewidział, że komos powinien być wypełniony włóknami plazmowymi. Jednak z powodu Chapmana, nasze instytucje edukacji były ugruntowane w modelu grawitacyjnym i plazma była ignorowana. Jest to dzisiaj wciąż przeważające zjawisko.
Spójrzmy jednak na plazmę, czym ona jest i jak działa, i oceńmy, czy ludzie pokroju Birkelanda i Alfvéna mieli rację, czy też rację miał Chapman, ignorując plazmę na rzecz grawitacji, jako głównej siły we Wszechświecie.
Wszyscy znamy trzy podstawowe stany materii: ciało stałe, ciecz i gaz. Z reguły podgrzane ciało stałe zmienia się w ciecz, a następnie w gaz, choć zdarza się, że etap cieczy jest pomijany, jak podczas spalania drewna. Jednak przy odpowiednim podgrzaniu gazu dochodzi do uwolnienia elektronów z jego atomów. Gdy to nastąpi, mamy plazmę. Plazma istnieje w trzech trybach: ciemnym, żarzeniowym i łukowym. W trybie ciemnym nie możemy jej zobaczyć. Nasza Ziemia i wszystkie planety otoczone są ogromnymi sferami plazmy. Plazma w trybie żarzenia jest tym, co widzimy patrząc na lampę neonową. Plazma taka powstaje przy elektrycznym oddzielaniu elektronów z atomów, zamiast używania ciepła. Plazma w trybie łuku występuje w błyskawicy lub spawarce.
Nasze sondy kosmiczne dowiodły, że Birkeland miał rację. Zorze są wynikiem zjonizowanego gazu, czyli plazmy, która otacza Ziemię i jest w trybie żarzenia. Tryb ten wynika z cząstek wiatru słonecznego, które są prądem elektrycznym, tunelowanym ku biegunom magnetycznym Ziemi i ładującym tamtejszą plazmę.
Plazma jest naładowana elektrycznie, ponieważ część elektronów, jeżeli nie wszystkie, jest odseparowana od jader, pozostawiając jadra z ładunkiem dodatnim, podczas gdy elektrony mają ujemny. Każdy ruch w plazmie powoduje prądy elektryczne. Wokół każdego prądu elektrycznego powstaje wirowe pole magnetyczne. Nie ma od tego wyjątków. Pole to zmusza plazmę do formowania długich, sznurkowatych linii, zwanych włóknami. Alfvén powiedział, że powinniśmy je widzieć w kosmosie. Zobaczmy, czy miał rację:
Fragment mgławicy Zasłona w Łabędziu.
Fragment Wielkiego Obłoku Magellana.
Kiedy pracujemy z małymi włóknami plazmy w laboratorium, dzieją się pewne interesujące rzeczy. Gdy spotykają się dwa włókna, zaczynają oddziaływać. Oddziaływanie takie zostało zarejestrowane, a wynikiem jest każda struktura, jaką widzimy w kosmosie, szybko i efektywnie. Bez potrzeby używania grawitacji. Oto klatki ukazujące postęp. Patrzymy tu od góry na dwa włókna, które zaczynają oddziaływać.
Teraz popatrzmy, jak wygląda galaktyka spiralna (na zdjęciu M81).
Widać, jak gwiazdy w galaktyce ułożone są we włókna? Włókna te, tak jak błyskawice, są bardzo niestabilne, i mogą łatwo się kurczyć. Skurcze te mogą przybierać wiele form, ale najpowszechniejszą jest skurcz-z
, zwany również skurczem Benneta. Podczas skurczu plazmy formuje się gwiazda. Dlatego właśnie widzimy gwiazdy w seriach, jak perły na nitce, wzdłuż włókna plazmy.
Jest tego dużo więcej, ale koniec końców wynik jest taki, że widzimy dokładnie, jak pierwotna plazma formowała się w kwazary i różne rodzaje galaktyk, oraz gwiazdy, bez potrzeby istnienia grawitacji czy jakichkolwiek ciemnych bytów.
Czasami włókno plazmowe dzieli się samo z siebie, tworząc odrosty
włókien, złączone ze sobą przez zewnętrzne pole magnetyczne. Gdy w takiej strukturze nastąpi skurcz, zewnętrzne włókna zareagują pierwsze, tworząc rodzaj obiektu obiegającego centrum. W miarę postępowania skurczu, tworzy się coraz więcej obiektów. Na koniec zostaje tylko główne, wewnętrzne włókno, które ściśnięte skurczem, zaczyna świecić. Być może dlatego Biblia wskazuje, że Ziemia powstała przed Słońce. Początki plazmowe wyjaśniają to bez żadnych komplikacji.
Plazma jest rodzajem materii. Bardziej zjonizowane pierwiastki trafiają do środka włókna. W kablowym rodzaju włókna, wewnętrzne odrosty zawierają więcej ciężkich metali, niż zewnętrzne. W każdym z tych włókien następuje separacja pierwiastków. Jest to widoczne i znane.
To tłumaczy, dlaczego Merkury jest tak gęsty i ciężki, ze swoim żelaznym rdzeniem. A w miarę oddalania się od Słońca, każda z planet zawiera coraz mniej i mniej żelaza i innych ciężkich pierwiastków w swoim rdzeniu, a coraz więcej pierwiastków lekkich wokół rdzenia. Każda planeta jest posortowana w ten sposób, jakby była uformowana w odpowiedzi na skurcz, a nastąpiło to po pierwotnym posortowaniu w samym włóknie plazmowym, z przeniesieniem najbardziej zjonizowanych pierwiastków (będących jednocześnie najcięższymi) do centrum.
Ostatnia rzecz. Gdy energia punktu zerowego była niższa, i w ten sam sposób procesy atomowe były szybsze, miały więc one miejsce, we włóknach plazmowych we Wszechświecie. Zatem gwiazdy, galaktyki oraz planety mogły się formować znacznie szybciej, niż widzimy to dzisiaj. W skrócie, model plazmowy jest nie tylko oparty na tym, co widzimy i nad czym pracujemy, ale nie ma też żadnego z problemów, które nękają model grawitacyjny.
Przejrzeliśmy również sporo materiałów w biblijnym kontekście w naszym Studium Biblii Rodzaju 1-11, Uwierzyłbyś w to?
Następujące artykuły traktują o temacie powyżej:
Dane dotyczące pomiarów prędkości światła zostały pierwotnie opublikowane przez Flinders University w Australii po tym, jak Lambert Dolphin, będący (obecnie na emeryturze) starszym badaczem fizykiem na Stanford Research Institute International, zażądał publikacji dotyczącej zmian prędkości światła. Atomic Constants, Light and Time
Dwie publikacje dotyczące przesunięcia ku czerwieni i jego znaczenia:
The Redshift and the Zero Point Energy
Behavior of the Zero Point Energy and Atomic Constants
Publikacja traktująca o tym, czy przesunięcie ku czerwieni oznacza ekspansję Wszechświata: Is the Universe Static or Expanding?
Więcej na temat próżni: Exploring the Vacuum.
Powiązanie ogólnej teorii względności z energią punktu zerowego: General Relativity and the Zero Point Energy.
Para publikacji, łączących wszystko, co dotyczy kosmosu, włączając nasz Układ Słoneczny, oraz samą Ziemię: A Brief Stellar History, A Brief Earth History.
Dyskusja na temat dwustopniowego odmierzania czasu, orbitalnego i atomowego: sekcja 3.16 w Behavior of the Zero Point Energy and Atomic Constants.
Reviewing the Zero Point Energy została opublikowana w 2007 i zawiera kilka uaktualnień.
Posiadamy grupę trzech wykresów, pokazujących zmierzone zmiany w prędkości światła, stałej Plancka i masy elektronu wraz z bibliografią.
Więcej wyjaśnień na temat plazmy można znaleźć tutaj: Was this How God did it?
Artykuł opublikowany w 2008, łączący energię punktu zerowego z fizyką plazmy: Reviewing a Plasma Universe with Zero Point Energy.
Chociaż standardowa fizyka plazmy NIE jest kreacjonistyczna, i nie próbuje się łączyć jej z szybszymi procesami w przeszłości, to badania na tym polu mimo to są fascynujące. Oto kilka linków: Anthony Peratt, The Electric Universe i Thunderbolts.
Również na stronie Setterfielda znajduje się cała seria zadanych mu pytań i jego odpowiedzi na nie. wiele z nich znajduje się w Discussion Section.
Proszę śmiało mailować z dowolnymi pytaniami, jakie możecie mieć do Barry'ego, na bhs4light@charter.net.
Helen Setterfield
Przepisane w listopadzie 2008.
Przetłumaczono z: A Basic Summary, z Genesis Science Research
Przetłumaczył: Łukasz Buczyński
Aby odkryć naturalną skalę czasu, patrzymy na dynamikę cząstek elementarnych. Louis de Broglie był pierwszym, który to zrobił, gdy w swojej tezie doktoranckiej z 1924 roku zaproponował istnienie wewnętrznego zegara elektronu. Jako dwa filary mechaniki kwantowej, zaakceptował prawo Plancka:
oraz prawo Einsteina:
Stosując oba te prawa do elektronu (o masie spoczynkowej mc), zaproponował
dla częstotliwości zegara elektronu. Zegar można modelować funkcją okresową
gdzie τ jest właściwym czasem wzdłuż trajektorii elektronu w czasoprzestrzeni.
De Broglie poszedł dalej i zaproponował, że z ruchem elektronu skojarzona jest fala o tej samej częstotliwości [1]. Jak wszyscy wiedzą, ta hipoteza falowa została natychmiast rozszerzona przez Schrödingera w jego słynne równanie falowe, które stało się paradygmatem mechaniki kwantowej. Co ironiczne, hipoteza zegarowa de Broglie została zignorowana lub zapomniana w fizycznej literaturze naukowej. Z resztą, jak zmierzyć czas zegarem o okresie 1021 sekund?
Minęło wiele dekad, zanim francuski fizyk doświadczalnik, Michel Gouanère, znalazł sposób poszukiwania zegara elektronu. Przypuszczam, że musiał on być francuskim doświadczalnikiem, aby potraktować hipotezę zegarową poważnie, gdyż spojrzenie de Broglie'a na mechanikę kwantową zostało odrzucone lub oczernione przez większość teoretyków, z wyjątkiem niewielkiej grupy (przeważnie francuskich) entuzjastów.
Z tego, co mi opowiadał, Gouanère omawiał wiele eksperymentalnych możliwości ze swoim kolegą M. Spighel'em, dopóki nie doszli do tunelowania elektronu jako wykonalnej możliwości. W eksperymencie z tunelowaniem, elektrony, będące w wiązce niemal równoległej do osi kryształu, są więzione na orbitach, spiralując wokół pojedynczych szeregów atomowych, zatem rozpraszanie jest redukowane i znacznie zwiększa się transmisja przez kryształ. Gouanère twierdził, że jeżeli elektron wewnętrzny zegar elektronu jest fizycznie rzeczywisty, tunelowane elektrony powinny oddziaływać w sposób rezonujący z okresowością kryształu na pewnej energii, produkując spadek tempa transmisji.
Przewidywana energia rezonansu jest łatwa do wyliczenia. Jak już zauważył de Broglie, częstotliwość zegara, zaobserwowana w laboratorium ωL w czasie laboratoryjnym t powiązana jest z częstotliwością zegara wewnętrznego wzorem , zatem
jest czynnikiem relatywistycznej dylatacji czasu, a v jest laboratoryjną prędkością elektronu, równoległą do osi kryształu. Zatem odległość mierzona w okresie zegara wynosi
.
Wzdłuż osi [1, 1, 0] kryształu silikonowego, odległość między atmoami d = 3.84 Å, zatem przewidywana energia rozonansowa wynosi:
Mieści się to z łatwością w przedziale energii dostepnych w eksperymencie z tunelowaniem.
Wiedzieli oni, że zebranie funduszy na tak niecodzienny eksperyment będzie niemożliwe do zagwarantowania, dlatego zorganizowali oni zespół badawczy i i napisali projekt badań promieniowania Koumakhova
w przedziale 54 do 110 -MeV w liniowym akceleratorze w Saclay. Dopóki projekt nie wystartował, nie poinformowano innych członków zespołu, co tak na prawdę planowano zrobić. Na eksperyment zegarowy przeznaczono jeden dzień czasu akceleratora, jednak publikacja opóźniła się wiele lat, dopóki nie ukończono analizy danych!
Eksperyment obejmował poszukiwanie rezonansu transmisji w tunelowanym strumieniu elektronów, poprzez skanowanie okna energii, wyśrodkowanego na przewidywanym momencie rezonansu (5). Odnaleźli oni 8% spadek w transmisji, wyśrodkowany na . różnica 0,28% pomiędzy spodziewaną a zmierzoną wielkością mieściła się w otrzymanym błędzie kalibracji ±0,3%, chociaż Gouanère wyznał mi, że myślał, iż eksperyment był dokładniejszy.
Ich wyniki zostały opublikowane Annales de la Fondation Louis de Broglie w 2005. Jak się spodziewano, odzew był nikły, gdyż to czasopismo przyciąga niewielu czytelników. Aby się bardziej uwidocznić, Gouanère wysłał nieco zmodyfikowany raport do Physical Review Letters. Zostal on odrzucony w styczniu 2007. Wiekszość recenzentów twierdziło, że wyniki są fizycznie nieprawdopodobne! Ich reakcja przypomina mi ironiczną wypowiedź Eddingtona Nie uwierzę w eksperyment, dopóki nie zostanie potwierdzony przez teorię!
. Tym niemniej, jeden z recenzentów zasugerował, że efekt może być wyjaśniony przez ruch drgający (zitterbewegung) Schroedingera. Gouanère nigdy nie słyszał o zitterbewegung, zatem użył wyszukiwarki Google i znalazł mój artykuł [2], w którym argumentowałem, że zitterbewegung jest fundamentalny dla interpretacji równania Doraca i à fortiori dla interpretacji mechaniki kwantowej.
Spotkaliśmy się w Paryżu w maju 2007 roku. Gouanère opowiadział mi dokładniej o eksperymencie i przekonywał, że wyniki powinny być potraktowane bardziej serio. Zdarzyło się, że gdy pracowałem nad modelem drganiowym elektronu, czekając na możliwość wypracowania jego eksperymentalnych zastosowań. Jako, że eksperyment Gouanère'a oferował bezpośredni test dla modelu, skożystałem z okazji, aby wyjaśnić dane ilościowo. Wyniki nie mogły być bardziej zadowalające:
Szczegóły analizy analizy teoretycznej dostepne są w [3], a raport Gouanère'a został w końcu opublikowany w [4]. Główna niepewnosć eksperymentalna spowodowana jest ograniczonymi warunkami, w jakich przeprowadzono eksperyment. Zaobserwowany rezonans nie był przewidywany i wierzę, że nie można go wytłumaczyć standardową mechaniką kwantową. Zatem ruch drgający jest nieodłączny od równania Diraca, które nie może wyjaśnić rezonansu bez pewnych teoretycznych modyfikacji, które opisano niżej. Z pewnością pionierski eksperyment Gouanère'a powinien być usprawniony i powtórzony w celu potwierdzenia wyników i sprawdzenia nowych przewidywań! Gouanère obecnie za tym lobbuje.
Schroedinger [5] ukuł termin zitterbewegung (ruch drgający) do opisania oscylacji w cząstkach swobodnych rozwiązania rownania Diraca. Jego domniemana fizyczna interpretacja została janso opisana przez Huang'a [6]:
Dobrze znany ruch drgający może być postrzegany jako ruch kołowy wokół kierunku spinu elektronu, o promieniu równemu długości Comptona elektronu razy 2π. Wewnętrzny spin elektronu można postrzegać jako orbitalny moment kątowy tego ruchu. Prąd, wytwarzany przez ten ruch drgajacy powoduje powstanie wewnętrznego momentu magnetycznego elektronu.
Sam Dirac zgadzał się z tą interpretacją [7]. Bez wątpienia autorytet Diraca miał wpływ na powtarzanie się jej w podręcznikach po dziś dzień, mimo, że nie poddane tego ani jednemu testowi eksperymentalnemu. W rzeczy samej, koncepcję ruchu drgającego przedstawiano jako nic ponad metaforę abstrakcyjnego formalizmu, podczas, gdy jej oszałamiające konsekwencje teoretyczne pozostawały niesprawdzone!!
Pozwolę sobie jawnie wypunktować literalne implikacje koncepcji ruchu drgającego:
W [2] i wszędzie indziej postuluję zaadoptowanie tych pięciu twierdzeń (w takiej czy innej formie) jako zasad zasad dla interpretacji ruchu drgającego w mechanice kwantowej. Brane dosłownie, proszą się one o konkretny model substruktury cząstki, która daje się sprawdzić ilościowo metodą eksperymentalną, oraz jest kompatybilna z ustanowionym już sukcesem mechaniki kwantowej. Dążyłem do tego celu przez dekady, tylko niedawno z wyraźnym postępem [3], po pokonaniu trwającego od dawna błędu na temat spinu elektronu. Wynikowy model przeszedł już empiryczny test eksperymentu zegarowego Gouanère'a. Teraz pozwólcie mi zaprezentować szczegóły projektu modelu, z naciskiem na rolę czasu.
Celem moich badań było utworzenie cząstkowego modelu elektronu, który obejmowałby w sposób zasadniczy spin i ruch drgający z równania Diraca, jak to wypunktowano powyżej. Ponieważ model rozszerza oryginalną koncepcję Schroedingera, a zitterbewegung
jest takim ochłapem, w odniesieniu do modelu używam słowa drgania (zitter). Zatem nowy model cząstki nazywam drgającym modelem elektronu, lub drgającym elektronem.
Jak radził Einstein, model powinien być tak prosty, jak to możliwe - ale nie prostszy!
Ponieważ prostota i przejrzystość teorii fizycznej silnie zależą od użytego formalizmu matematycznego, prezentuję model pozbawionym współrzędnych modelu algebry geometrycznej [8, 9], która gra kluczową rolę w jego rozwoju [3]. Nie spodziewam się, aby czytelnicy byli biegli w tym języku, wierzę jednak, że będzie on wystarczająco znajomy, aby dać jasne wyobrażenie na temat struktury modelu, co jest moim celem. Dla czytelników, którym to nie wystarcza, dołączam dodatek tłumaczący kluczowe wyrażenia na standardowy język tensorów.
Modelujemy elektron jako cząstkę punktową w czasoprzestrzeni z podobną od światła historią z = z(τ), zatem jej prędkość
Ponieważ właściwy czas nie może być zdefiniowany na krzywej świetlnej, fizyczna definicja parametru czasowego τ musi być określona innymi własnościamim modelu. Zobaczymy, że wewnętrzna definicja czasu elektronu pochodzi z założenia, że elektron posiada wewnętrzny moment kątowy lub spin. Spin S = S(τ) jest dwu-wektorem (zobacz dodatek, aby zobaczyć jego formę tensorową). Aby model był wewnętrznie spójny, okazuje się, że spin musi być pustym dwu-wektorem, wyrażonym jako:
Cząstka jest naładowana, zatem oddziałuje z zewnętrznym polem elektromagnetycznym F = F(z).
Dynamika cząstki opisana jest szeregiem zespolonych równań ruchu dla prędkości u, pędu p oraz spinu S:
gdzie wektor promienia drgań, r zdefiniowany jest jako
a potencjał drgań spinu zdefiniowany jest jako
Oznaczmy jednostki c = 1 a dwie stałe oddziaływania: ładunek q a stosunek ładunku do masy q/me, gdzie me jest masą spoczynkową elektronu.
Równania dynamiki mają całkę ruchu
co definiuje masę m jako wielkość dynamiczną. Zatem potencjał Φ determinuje przesunięcie masy na skutek oddziaływania. Ponieważ pęd p jest wektorem czasowym (p2 > 0), w sposób konieczny jest nie-kolinearny ze świetlną prędkością u, a część pędu zawarta jest w S. Oczywiście, relacja pomiędzy p a S zdeterminowana jest dynamiką.
Samo-spójność tych trzech równań dynamicznych osiągnięto wyprowadzając je z lagranżjanu [3]. Wypływa z tego ważna lekcja: równania, jak (9) i (10) były proponowane i badane przez wielu autorów, szczególnie Corbena [10]. Jednakże, w analogii do teorii Diraca, Corben założył, że prędkość cząstki u, jak prąd Diraca, jest wektorem czasowym, oraz, że również spin jest dwu-wektorem przestrzennym o wartości |S| = ħ / 2. Argumentując, że prąd Diraca powinien być traktowany jako średni prąd świetlny w okresie drgania [2], przez lata próbowałem nieskutecznie zdefiniować model światło-podobnej cząstki o przestrzennym spinie. Stan ten trwał, aż nie spojrzałem na zapomnianą pracę Weyssenhoffa [11], kiedy zrozumiałem, że światło-podobna cząstka musi posiadać światło-podobny spin. Jednakże Weyssenhoff odnosił się tylko do cząstki swobodnej i nie było oczywiste, jak uogólnić to do cząstki oddziałującej. Samo-spójny system równań (6) do (12) udało mi się uzyskać tylko dzięki formule lagranżjanu. Swoją drogą, pokazało to, dlaczego model ze światło-podobną prędkością i przestrzennym spinem jest niemożliwy.
Teraz jesteśmy przygotowani do przeegzaminowania mechanizmu zegara w modelu drgającym. W równaniu ruchu cząstki (8), ostatni wyraz po prawej jest zwykłą siłą Lorentza, podczas, gdy pierwszy pisuje wewnętrzną krzywiznę o wektorze promienia r = r(τ). Z (11) wynika, że r ⋅ u = r ⋅ p = 0, a promień krzywizny elektronu można zdefiniować przez
Centrum krzywizny x = x(τ) można zdefiniować jako
Jest to czaso-podobna krzywa z prędkością , zatem jej długość łuku definiuje czas właściwy τ, ktory może być uzyty jako parametr czasowy w naszym modelu. Tym razem parametr jest zewnętrznie powiązany z geometrią czasoprzestrzeni, dostarcza zatem połączenia z wewnętrzną geometrią ruchu elektronu.
Dla cząstki swobodnej (F = 0), równania ruchu elektronu mogą być dokładnie scałkowane. Jak zilustrowano na Fig. 1, rozwiązaniem z = z(τ) jest światło-podobna helisa, wyśrodkowana na prostą, czaso-podobną linię kolinearną z pędem p. Ogólne rozwiązanie można przedstawić jako deformację tej helisy poprzez oddziaływanie z zewnętrznym polem elektromagnetycznym. Konkretniej, można można je opisać następująco:
Prędkość v = v(τ) definiuje momentalny, spoczywający układ odniesienia dla elektronu. W układzie tym orbitę elektronu można przedstawić jako poruszanie się z prędkością światła po kole o wektorze promienia r(τ) wokół ustalonego punktu x(τ). Zgodnie z (14), promień i częstotliwość drgań jest odwrotnie powiązane poprzez
gdzie indeksy oznaczają wartości cząstki swobodnej. Z (13) wynika, że częstotliwości są powiązane wzorem
To pokazuje, jak częstotliwość i promień drgań zmienia się wraz z oddziaływaniem. Gdy na skutek oddziaływania zwiększa się masa, rośnie częstotliwość a promień zmniejsza się, aby zachować prędkość światła.
Skala wewnętrznego czasu i długości elektronu zdeterminowana jest przez wartości cząstki swobodnej. Częstotliwość drgań wynosi około jednego Zeta (1021) Hz, a mówiąc dokładniej, jest podwójną częstotliwością de Broglie w (3):
Odpowiednio, podstawowa jednostka czasu elektronu, Te, wynosi około 4 zepto (10-21) sekund;
Podstawową jednoską długoci jest promień drgania (lub spinu):
gdzie λc jest długością Comptona elektronu.
Kątowe odkształcenie cyrkulacji drgań,
dostarcza wewnętrznego pomiaru czasu zegara elektronu, niezależnego od jednostek fizycznych. Kąt φ jest analogiczny do fazy w funkcji falowej Diraca.
Odczytanie zegara elektornu wymaga analizy oddziaływania spin-drgania. Fizyczna struktura tej interakcji jest najbardziej widoczna w relacji do momentalnego układu spoczynkowego elektronu. Jak w pełni wyjaśniono to w [3], algebra geometryczna umożliwia dekompozycję układu spoczynkowego spinu i pola elektromagnetycznego do prostej fomry zespolonej:
Wektory A i B są, oczywiście, polami elektrycznym i magnetycznym w układzie spoczywającym. Wektor spinu s jest właściwie niezmiennikiem, zdefiniowanym jako uśrednienie dwu-wektora spinu S po okresie drgania. Mamy zatem
jest w dokładnej zgodzie z teorią Diraca. Wektor promienia drgań re posiada ustaloną wielkość |re| = λe. Teraz oddziaływanie spin-drganie może być wyrażone w zrozumiałej formie
Ostatnim elementem w (24) jest znane oddziaływanie Zeemana, z poprawnym stosunkiem żyromagnetycznym (g = 2), przewidzianym przez teorię Diraca. Wstawiając to do równania pędu (9), widzimy, że daje to siłę Sterna-Gerlacha, gdy pole magnetyczne jest niejednorodne.
Innym czynnikiem w (24) jest interakcja dipola elektrycznego z momentem dipolowym d = −qre, obracającego się wokół osi spinu s z częstotliwością drgania. Term ten uśrednia się do zera na przestrzeni okresu drgania, o ile pole E również nie oscyluje z porównywalną częstotliwością, powodując rezonans z dipolem. W taki sposób model drgający wyjaśnia oddziaływanie pomiędzy zegarem elektronu a siatką krystaliczną w eksperymencie z tunelowaniem.
Można teraz następująco podsumować podstawowe właściwości modelu drgań:
Wszystko to pasuje razem do prostego obrazu pracy mechanizmu zegara elektronu:
Ruch elektronu sterowany jest przez spin S, który ogranicza jego historię w czasoprzestrzeni na powierzchni czaso-podobnej tuby drgań, równoległej do pędu p. Pęd determinuje wewnętrzna dekompozycję spinu (22) na część przestrzenną is, określającą przekrój tuby, oraz część temporalną mr, określającą temporalną intensywność [pitch] helisy. Jako, że stanowi to trzon modelu drgającego, nazwijmy to mechanizmem spinowo-drgającym.
Teraz możemy opisać interakcje z zewnętrznym polem elektromagnetycznym jako deformację tuby drgań, a to otwiera możliwości do uogólniania na inne cząstki i oddziaływania, jak to zasugerowano poniżej.
Kiedy zapytano Einsteina, dlaczego zignorował ekscytujące odkrycia nowych cząstek elementarnych
, odparł
Wiesz, wystarczyłoby na prawdę zrozumieć elektron!
W rzeczy samej, teoria elektronu jest warsztatem, na którym zaprojektowano, zbudowano i przetestowano teorię kwantową. Zatem to, co jest fundamentalnie prawdziwe dla elektronu, prawdopodobnie jest prawdziwe dla wszystkich fermionów i jest dziedziczone przez bozony, będące kompozytami fermionów. Pozwolę sobie pospekulować nad implikacjami tego stwierdzenia pod kątem uniwersalności mechanizmu drgająco-spinowego. Na prowadzenie wyłaniają się trzy główne kwestie.
Pierwszą jest potwierdzenie modelu, dzięki któremu możemy być pewni, że drgania są fundamentalną właściwością elektronu. Jak dotąd miał miejsce tylko eksperyment zegarowy z tunelowaniem, potrzeba powtórzeń, aby być pewnym wyników. Jednakże, powody przeoczenia drgań przez tak długi czas są oczywiste. Ponieważ częstotliwość drgań jest tak wysoka, ich efekt uśrednia się do zera w większości sytuacji, i można go zaobserwować tylko w warunkach rezonansu. Rezonans drgań może być całkiem powszechny. W [3] twierdziłem, że wyjaśnia on wiele unikalnych własności mechaniki kwantowej. Co więcej, subtelne odchylenia od standardowej mechaniki kwantowej są przewidziane przez drgający dipol.
Drugą sprawą jest kompatybilność z mechanik kwantową. Ponieważ spon i temporalne drgania są już obecne w równaniu Diraca, kompletny mechanizm drgająco-spinowy można zastosować poprzez zastąpienie czasowego prądu Diraca prądem świetlnym [3]. Prąd Diraca można odzyskać uśredniając po okresie drgań. Wydaje się prawdopodobne, że wynikowe równanie drgające Diraca jest wystarczająco podobne od oryginału, aby odtworzyć potwierdzone empirycznie wyniki, takie, jak widmo atomu wodoru. Główną różnicą jest istnienie drgającego dipola elektrycznego, w doskonałej analogii modelu drgającego cząstki. Do ustalenia pozostają różnice w przewidywaniach miedzy modelem drgającym Diraca, a cząsteczkowym modelem drgającym. model cząsteczkowy ma tą przewagę, że posiada jasną interpretację fizyczną i prostotę w zastosowaniach. Równanie drgające Diraca ma zaś tą przewagę, że można do niego stosować wszystkie standardowe metody mechaniki kwantowej i kwantowej teorii pola.
Na koniec warto wspomnieć, że koncepcja drgań posiada implikacje co do interpretacji nierelatywistycznego równania Scroedingera. Jego wyprowadzenie z równania Diraca pokazuje, że przestrzenna część spinu (22) jest pomijana, podczas, gdy część czasowa jest zachowywana w czynniku fazowym funkcji falowej, przez co czynniki masy spoczynkowej są zbijane razem. Można zatem wywnioskować, że faza funkcji falowej Schroedingera opisuje przesunięcie fazy drgań.
Idąc w bardziej spekulatywnym kierunku, równanie drgające Diraca posiada zaskakujące implikacje dla teorii oddziaływań elektro-słabych [3, 12]. Wykorzystuje ono tylko dwa z czterech komponentów spinora Diraca, do wykorzystania są więc jeszcze dwa. Istnieją dwie ważne kwestie przy dokonywaniu wyboru. Po pierwsze, generatorem cechowania transformacji elektromagnetycznych w równaniu Diraca jest dwu-wektor czasoprzestrzenny, zatem jest to powiązane z geometrią czasoprzestrzeni. Po drugie, Maksymalną grupą symetrii pełnego równania Diraca dokładnie grupa SU(2)×U(1) oddziaływań elektro-słabych. W konsekwencji, jeżeli identyfikujemy rezydentną część funkcji falowej Diraca z neutrino elektronowym, mamy pełne geometryczne zagnieżdżenie oddziaływań elektro-słabych, zatem cała funkcja reprezentuje dublet leptonowy. Włączenie oddziaływań elektrosłabych jest więc w linii prostej [3, 12]. Pojawiają się jednak dwie zasadnicze różnice. Po pierwsze, równanie drgające Diraca jest raczej typu Majorany niż Weyla. Po drugie, dla elektronu potrzebne są tylko lewe komponenty, ponieważ prąd ładunku jest świetlny. Wygląda na to, że elementy po prawej są w standardowej teorii potrzebne jedynie do uczynienia strumienia ładunku czasowym. Ewidentnie ta wersja teorii oddziaływań elektrosłabych zasługuje na poważne potraktowanie, jeżeli brać poważnie mechanizm drgający spinu.
Jeżeli mechanizm drgającego spinu jest uniwersalny dla elementarnych fermionów, musi być mnożony przez pewne mechanizmy determinujące widmo masy spoczynkowej (częstotliwości drgań). Wydaje się wątpliwe, czy mechanizm Higgsa mógłby do tego posłużyć, lecz jest to kwestia otwarta. Być może wskazówka znajduje się poniżej.
Trzecią kwestią jest kompatybilność z ogólną teorią względności.
Einstein nigdy nie był zadowolony ze źródła pola grawitacyjnego w postaci pędu-energii w swoim równaniu, ewidentnie ze względu na jego niegeometryczny charakter. Hipoteza drgań spinowych może poprawić tą niedogodność, gdyż redukuje masę spoczynkową do geometrycznej częstotliwości w krzywiźnie światło-podobnej trajektorii cząstki. Powstaje oczywiste pytanie: W jaki sposób ma się to do masy grawitacyjnej i pola grawitacyjnego?
Pozwólmy sobie na rozważenie paru możliwości bez podawania ostatecznej odpowiedzi.
Być może masa spoczynkowa pochodzi z oddziaływań grawitacyjnych. Rosquist [13] podkreślił, że standardowy argument nieistotności oddziaływań grawitacyjnych w skali Comptona jest poważnie wadliwy, gdyż oparty jest na koncepcjach newtonowskich. Argumentował za to za rozwiązaniem Kerra-Newmana dla równań Einsteina-Maxwella, gdyż jest to najbliższa rzecz w modelu ogólnej teorii względności do modelu elektronu z ładunkiem i spinem. Wywnioskował z tego, że oddziaływania grawitacyjne i elektromagnetyczne są porównywalne w skali promienia spinu [20]. Te prowokacyjne wnioski rzucają nam wyzwanie do rozszerzenia modelu drgań spinowych na samoodziaływanie grawitacyjno-elektromagnetyczne w zgodzie z zasadami ogólnej teorii względności - co jest trudną sprawą.
Hipoteza drgań spinowych posiada implikacje zarówno dla pól grawitacyjnych, jak i dla ich źródeł. Mówi nam, że nie ma masy bez spinu. Zatem równania pola grawitacyjnego muszą zostać rozszerzone o spin. Uczyniono to w Teorii Grawitacji z Cechowaniem [9, 12], która zakłada, że źródła są opisane równaniem Diraca i wskazuje, że spin powoduje powstanie wiru w polu grawitacyjnym. Warto byłoby zrewidować tą teorię celem ustalenia modyfikacji spowodowanych pustymi dwu-wektorami spinu, czego wymaga hipoteza drgań spinowych.
Wydaje się, że dyskusja na temat natury czasu nie jest obecnie kompletna bez pewnych znacznych ekstrapolacji dla kosmicznych konsekwencji. Ciemna Materia jest popularnym celem! Pozwólcie mi więc zaproponować rozwiązanie na czasie: wiemy na przykład, że nagromadzona siła grawitacyjna z gwiazd jest niewystarczająca do wytłumaczenia momentu kątowego galaktyki. Być może niezgodność nie występuje na skutek brakującej materii, lecz brakującego momentu kątowego w polu grawitacyjnym, którego może dostarczyć komponent wirowy. Faktycznie bowiem, hipoteza drgań spinowych wymaga, a by masa była cząstek była związana ze spinem. Być może wir grawitacyjny, wywołany spinem, podobnie, jak siła grawitacji spowodowana masą, jest zaniedbywalny na poziomie atomowym, ale w skali galaktyki gromadzi się do zauważalnego poziomu. Tyle w temacie!
Teraz jest czas, aby przerwać spekulacje, zanim reputacja hipotezy drgań spinowych nie będzie poważnie skompromitowana!
Oto kilka odpowiedników pomiędzy wyrażeniami w algebrze geometrycznej a ich formami w standardowym rachunku wektorowym:
, ,
, , .
[1] L. de Broglie (1923), Ondes et Quanta, Comptes Rendus 177: 507-510.
[2] D. Hestenes (1990), The Zitterbewegung Interpretation of Quantum Mechanics, Foundations of Physics 20: 1213-1232.
[3] D. Hestenes (2008), Zitterbewegung in Quantum Mechanics –– a research program, arXiv:8002.2728 v1 [quant-ph].
[4] M. Gouanère et. al. (2008), A Search for the de Broglie Particle Internal Clock by Means of Electron Channeling, Foundations of Physics 38: 659-664.
[5] E. Schroedinger (1930), Uber die Kraftfreie Bewegung in der Relativistischen Quantenmechanik, Sitzungb. Preuss. Akad. Wiss. Phys.-Math. Kl. 24: 418.
[6] K. Huang (1949), On the zitterbewegung of the electron, Am. J. Phys. 20: 479.
[7] P. A. M. Dirac (1957), The Principles of Quantum Mechanics, (Oxford U. Press: Oxford, 4th edition), pp. 261-267.
[8] D. Hestenes (2003), Spacetime Physics with Geometric Algebra, Am. J. Phys. 71: 691-704.
[9] C. Doran & A. Lasenby (2002), Geometric Algebra for Physicists (Cambridge: The University Press).
[10] H. Corben (1948), Classical and Quantum Theory of Spinning Particles, (Holden-Day: San Francisco, 2nd edition). [11] J. Weyssenhoff (1947), On Two Relativistic Models of Dirac's Electron, Acta Phys. Pol. 9: 47-53.
[12] D. Hestenes (2008), Gauge Gravity and Electroweak Theory. In H. Kleinert, R. T. Jantzen & R. Ruffini (Eds.), Proceedings of the Eleventh Marcel Grossmann Meeting on General Relativity (World Scientific, Singapore). See <modelingnts.la.asu.edu>
[13] K. Rosquist (2004), Gravitationally Induced Electromagnetism at the Compton Scale, arXiv:gr-qc/0412064 v2 .
David Hestenes, Arizona State University
Przetłumaczono z: Electron time, mass and zitter, z portalu FQXi.
Przetłumaczył Łukasz Buczyński
Materia składa się z fal.
Materialny wszechświat w całości złożony jest z eteru.
Drugi postulat Alberta Einsteina mówi, że prędkość światła jest taka sama dla wszystkich inercjalnych obserwatorów. Jest to całkowitą nieprawdą. Z absolutnego punktu widzenia, światło podróżuje ze stałą prędkością przez eter, ale każdy poruszający się obserwator jest mylony przez transformację Lorentza, która nie jest niczym innym, jak efektem Dopplera.
Eter istnieje. Materia w całości składa się z elektronów, które są sferycznymi falami stojącymi. Fale te nie zanikają dzięki temu, że eter pełen jest silnych, dopływających stale fal, przybywających od całej materii Wszechświata, której energia jest przekierowywana do elektronów. Wówczas energia ta jest wypromieniowywana przez elektrony jako fale sferyczne, za pomocą których działają wszystkie siły.
Ponieważ fale wywierają ciśnienie radiacyjne, wynikiem jest ruch. Ruch ten podlega efektowi Dopplera, należy zatem zrozumieć, co się dzieje, gdy układ fal stojących przemieszcza się przez eter. Prowadzi to do transformacji Lorentza.
Oznacza to, że fale stojące wewnątrz materii powinny podlegać transformacjom Lorentza. Materia musi się skracać w osi ruchu. Musi spowolnić swoją ewolucję, przez co zachodzi przesunięcie czasu.
Lorentz miał rację. Co zaskakujące, prowadzi to do teorii względności. Teorii względności Lorentza.
Większość z poniższych postulatów pochodzi z mojej pierwszej książki La Théorie de l'Absolu (Teoria Absolutu) z maja 2000.
A teraz przyjrzyjmy się bliżej.
Kartezjusz odkrył eter jako medium dla fal świetlnych. Tym niemniej eter okazuje się być znacznie istotniejszy, gdyż za pośrednictwem jego fal przekazywane są wszelkie siły, oraz ponieważ sama materia składa się ze sferycznych fal stojących.
Elektrony są sferycznymi układami fal stojących, które mogą się poruszać z użyciem efektu Dopplera. Każda jednostka jest identyczna. Należy podkreślić, że nie zawierają one fal przychodzących i wychodzących. Jest to raczej oscylator. Część jego energii jest wciąż obecna wewnątrz dwumetrowej średnicy sfery, lecz większość niej jest oczywiście efektywna wewnątrz atomu. Ponieważ węzły i antywęzły pojawiają się dwa razy na okres, elektronowi przypadają dwa możliwe spiny. Pozytrony są identyczne i również pozwalają na istnienie dwóch spinów, wibrując pomiędzy.
Elektrony mogą powstawać w czasie bardzo długiego okresu. Można przypuszczać, że wiele fal eteru może się rzadko, od czasu do czasu, spotkać dokładnie w tym samym miejscu, zgodnie z zasadą Huygensa.
Każdy układ fal stojących z reguły dosyć szybko wypromieniowuje swoją energię. Aby być stabilnym, musi być w nią zaopatrywany. Strona poświęcona mechanice falowej wyjaśnia proces wzmacniania za pomocą soczewkowania.
Energia ta wpierw przychodzi z fal, które są już obecne w eterze. Ale teraz pochodzi ona od wszystkich elektronów w całym Wszechświecie. Fale te zawierają ogromne ilości energii, która jest stale odnawiana i przekazywana do eteru we wszystkich kierunkach.
Jest dobrze znanym faktem, że prędkość fali, rozchodzącej się w jednorodnym ośrodku, jest stała. Jej częstotliwość i amplituda nie ma efektu. Nie ma też równicy, gdy przecina ona inne fale. Każdy poruszający się obserwator oczywiście nie może zmierzyć ich prędkości, gdyż napotyka transformację Lorentza. To tłumaczy, dlaczego teoria względności wydaje się (ale tylko się wydaje) być prawdziwa.
Spin elektronów można wyjaśnić, gdyż fale stojące wykazują węzły i antywęzły dwa razy na okres. Zatem częstotliwość obu spinów powinna być taka sama, jednak przy dużych prędkościach musi zwalniać, zgodnie z transformacją Lorentza. to samo powinno dotyczyć pozytronów. Mechanicznie, każdy proces wzmacniania powoduje tendencje osiągania wyższych częstotliwości, jednak ponieważ eter nie jest doskonały, powinien istnieć limit. Co więcej, wszystkie elektrony powinny dostosowywać swoje częstotliwości, co tłumaczyłoby brak swobodnych pozytronów.
Wynikowa długość fali jest niezwykle mała, mniejsza niż 10-18 metra. Aczkolwiek prędkość oscylacji musi maleć podczas przyspieszania, zgodnie z transformacją Lorentza.
Każda cząstka, która nie jest elektronem ani pozytronem, jest ich konglomeratem. Na przykład kwark zawiera dwa elektrony, pomiędzy którymi zawsze występuje dodatkowy zestaw fal stojących, jako wynik ich dodawania i wzmacniania. Wydaje się być to polem elektrostatycznym oraz magnetycznym, lub też znacznie silniejszym polem gluonowym, gdy elektrony są bardzo blisko siebie. Takie pola gluonowe są również materią, mogą zawierać dosyć sporo energii przy zwiększaniu masy, ale wciąż pozostają elektronami.
Mechanika falowa wyjaśnia proces wzmacniania elektronów przy pomocy efektu soczewkowania. Elektrony pobierają energię z fal eteru i wciąż ją wypromieniowują. Powoduje to powstawanie fal sferycznych, które są ściśnięte lub rozciągnięte zgodnie z efektem Dopplera. Zatem zasada Huygensa okazuje się prawdziwa, jednak istnieje ważna różnica. Liczba wychodzących fal sferycznych nie jest nieskończona. Bardzo mala różnica pomiędzy nieskończoną a skończoną ilością fal może wyjaśniać grawitację. Fale te mogą również wyjaśniać światło i jego polaryzację, jak również wszystkie siły.
Neutrina nie istnieją. Fotony nie istnieją. Fale elektromagnetyczne Maxwella nie istnieją. Kwantowe własności elektronu mylnie przypisano światłu.
Fale eteru mogą wywierać ciśnienie na elektrony. Mogą one przyspieszać materię, spowalniać ją lub zmieniać jej kierunek. zjawisko to jest wyjaśnione na stronie poświęconej mechanice falowej.
Nie istnieje siła przyciągania. Każdy efekt przyciągania się jest wynikiem sil odpychających, działających w przeciwnych kierunkach. Ciśnienie radiacyjne jest siłą odpychającą, której wynikiem jest ruch.
elektron może się poruszać z wykorzystaniem efektu Dopplera, a to powoduje kompresję fal na zasadzie gromu poddźwiękowego.
Teoria falowa pokazuje, że energia kinetyczna może zostać wyjaśniona poprzez pojęcia masy aktywnej i reaktywnej, zgodnie z efektem Dopplera. Te same obliczenia pokazują również, jak działają akcja i reakcja, oraz dlaczego masa materii musi rosnąć tak, jak przewidział to Lorentz.
Elektrony absorbują energię z fal eteru, zatem fale nadchodzące z dowolnych przeciwnych kierunków są są silniejsze w porównaniu. Jest to efekt cienia, siła przyciągająca.
Zwykle elektrony również promieniują te same ilości energii w każdym kierunku, więc całkowity wynik jest zerowy. Jednakże, sytuacja się zmienia, gdy dwa elektrony są blisko siebie. Promieniowanie wzdłuż osi daje mocniejszy efekt. Oznacza to, że efekt cienia jest silniejszy dla kierunków poprzecznych, i wynikiem jest poprzeczna siła przyciągająca.
Drugi główny postulat teorii względności Einsteina mówi, że wszystkie prawa fizyki są takie same w każdym inercyjnym układzie odniesienia
. Jest to całkowicie prawdziwe.
Jednakże, owo prawo wszystkich praw
było odkryciem Henri Poincarego, który również sformułował teorię względności. To, co można nazwać prawem stałości zjawisk fizycznych
zostało wypowiedziane przez Poincarego w 1904, przed Szczególną Teorią Względności Einsteina z 1905:
Prawa zjawisk fizycznych są takie same, czy to dla obserwatora ustalonego, czy też dla obserwatora niesionego jednorodnym ruchem translacyjnym, tak, że nie ma sposobu określenia, czy poruszamy się takim ruchem, czy też nie.- Henri Poincaré.
Zgodnie z trzecim prawem Newtona, każdej akcji powinna towarzyszyć stosowna reakcja siły przeciwnej o tej samej wartości. Wraz z odkrycie teorii względności, prawo to okazało się fałszywe. Ponieważ w grę wchodzą fale, powinien też mieć miejsce efekt Dopplera. siła reaktywna nie zawsze jest przeciwna, ale z punktu widzenia każdego obserwatora zdaje się taką być.
Chociaż siły, takie, jak grawitacja, nie mogą działać z prędkością większą od świetlnej, wciąż mogą być natychmiastowe. Nie jest to jednak prawdą, gdy układ przemieszcza się przez eter, lecz wszystko wciąż działa, jakby była równoczesność, ze względu na transformacje Lorentza i prawo wszystkich praw
Poincarego.
Ciśnienie radiacyjne może przyspieszać lub spowalniać materię. Efekt Dopplera jest wówczas wzmacniany lub osłabiany, a fale materii również się zmieniają.
Bardzo szczególnym przypadkiem energii jest pole gluonowe, które można rozpatrywać jako uwięzioną energię kinetyczną
, ponieważ mogą je wytworzyć tylko bardzo szybkie elektrony i pozytrony, a utrzymując je, gdy są sklejone
razem. Pole gluonowe jest rodzajem sprężyny falowej
, zdolnej do przyspieszania cząstek. Zjawisko to, dlaczego można ekstrahować energię z rozpadu pierwiastków promieniotwórczych, lub też z fuzji wodoru czy helu.
Każdy ruch musi być postrzegany jako seria zygzaków lub kołowych przemieszczeń, których prędkość jest stała i równa świetlnej. Każdy inny ruch ma naturę kompozytową. Zatem jakikolwiek ruch z prędkością większą od świetlnej jest niemożliwy.
Ponieważ eter istnieje, materia, jako fala stojąca, na prawdę działa zgodnie z przekształceniem Lorentza. Postulat ten wyjaśnia, dlaczego częstotliwość elektronu spada wraz z prędkością, oraz dlaczego odległości w kierunku ruchu się skracają.
Kartezjusz odkrył zarówno eter, jak i układ odniesienia, nazwany jego nazwiskiem. Z tego punktu widzenia, natychmiastowa zasada względności Galileusza powinna być zadeklarowana jako nieprawidłowa. Taki galileuszowy układ współrzędnych
jest niekompatybilny z każdym ruchem, opisywanych wartościami absolutnymi.
Z mechanicznego punktu widzenia, transformacja Lorentza była już do przewidzenia. Należy podkreślić, że Woldemar Voigt oraz Albert Michelson zauważyli tą niekompatybilność przed Lorentzem, pomiędzy 1885 a 1887.
Czas i przestrzeń się nie transformują, gdyż tak na prawdę nie istnieją. Tak wcześnie, jak to możliwe, powinny być odnoszone do elektronów w spoczynku. Na razie, i być może na zawsze, w spoczynku
oznacza w naszej galaktyce
, a to ze względu na prawo względności, wyrażone w postulacie nr. 21.
Mówienie o skróceniu długości i dylatacji czasu jest absurdem. Mówienie o grawitacji jako zakrzywieniu przestrzeni jest brednią, szczególnie wobec braku wyjaśnienia, jak grawitacja tego dokonuje. W przyszłości, naukowcy z pewnością będą się z tego mocno śmiać.
Mechanika falowa mówi, że każda zdarzenie powoduj kolejne zdarzenia.
Przyczyna może być widziana jako ruch, fale elektroniczne, mniej lub bardziej ściśnięte efektem Dopplera. Emitują one skompresowane fale, które się nawzajem dodają lub kasują, a wynikiem jest silniejsza siła dodatnia lub ujemna, która powoduje wiele dalszych efektów, jako, że ruch zmienia wszystko wokół. I tak w kółko. Oznacza to, że każdy efekt staje się przyczyną.
To wyraźnie pokazuje, że przyszłość jest już ustalona, deterministyczna. Niemniej jednak można przyznać, że wewnątrz eteru energia fal może być rozłożona losowo pomiędzy granulami eteru. Wówczas wynik również byłby losowo rozłożony, a to jest znaczny krok ku naszej wolności...
Zatem poprzednia zasada przyczynowości, te same przyczyny dają te same efekty
, może być zła. Osobiście bym się z tym nie zgodził, jednak jest to bardzo subiektywne, i w istocie tutaj nieistotne.
Lorentz miał rację. Materia na prawdę się transformuje przy dużych prędkościach. Jest to jedno z najbardziej fundamentalnych praw natury, i powinno być nazwane pierwszym prawem Lorentza
:
Albert Einstein się mylił. Przekształcenia Lorentza oznaczają wzajemność, a to prowadzi do względności. Należy jednak mieć się na baczności przed matematykami. Wszyscy politycy mogą manipulować statystykami, ale naukowcy nie mogą zmieniać czasu i przestrzeni.
Eteru nie da się zweryfikować, jednak on wciąż istnieje. Każde zjawisko powinno być wyliczane, jak gdyby było w spoczynku. W przeciwnym razie będzie się wydawało zniekształcone. Nie ma prawdziwej wzajemności. Nie ma prawdziwej względności.
Tym niemniej, teoria względności dowiodła swojej użyteczności w przewidywaniu tego, co zobaczymy. Należy jednak mieć na uwadze, że jest to iluzja, chociaż wszystko dzieje się zgodnie z naszymi zmysłami.
Nasz świat jest wysoce względny. Ponieważ pierwotnie był to pomysł Lorentza, powinno się to nazywać teorią względności Lorentza. Zwykle okazuje się ona taka sama, jak Einsteina, lecz używa odmiennego sposobu wyliczania poruszających się obiektów. Czasami lepiej więc przewiduje efekty i dobrze wyjaśnia zjawiska takie, jak paradoks bliźniąt czy efekt Sagnaca.
Tylko niewielu ludzi może zrozumieć teorię względności Einsteina. Teoria Lorentza okazuje się znacznie prostsza:
Grawitacja jest tylko bardzo słabą, szczątkową siłą, w porównaniu do energii zawartej w materii. Należy sobie uświadomić, że fale podróżujące przez eter są przeważnie płaskie, przez co wywierają optymalne ciśnienie radiacyjne. Nie odnosi się to jednak do fal emitowanych przez elektrony. Fale te są sferyczne, przez co nie mogą wywierać takiego samego ciśnienia na cały obszar przebywania elektronu. Znaczna ich część jest zorientowana pod pewnym kątem. Można to wyliczyć używając zasady Huygensa. Obliczenia różniczkowe, wprowadzone przez Newtona i Leibniza, rozwiązują ten problem przy pomocy nieskończenie małych wielkości, jednak prosty program komputerowy może obliczyć skończoną ilość fal. Można zobaczyć, że wynik nie jest dokładnie taki sam.
Wzór Newtona działa poprawnie, jednak z tego nowego punktu widzenia można odnaleźć sporo anomalii. Stała grawitacji G nie może być doskonale stała. Grawitacja nie wykorzystuje specyficznych cząstek czy fal. Jest ona na pewno ważna dla mechaniki ciał niebieskich, jednak nie jest zjawiskiem podstawowym
we Wszechświecie.
Światło złożone jest ze sferycznych fal, emitowanych przez elektron, dodających się lub kasujących zgodnie z zasadą Huygensa. Całe promieniowanie, od fal radiowych po promienie gamma, jest identyczne, z dokładnością do drugorzędnej częstotliwości modulującej. Dzieje się to tylko wtedy, gdy elektron jest zdestabilizowany. Oscyluje wówczas wokół rdzenia atomu jak wahadło, a jeśli oscyluje wokół prostej linii, światło jest spolaryzowane.
Augustin Fresnel się mylił: fale świetlne nie oscylują poprzecznie. Diagram falowy pokazuje wzór, który naprzemiennie jest w fazie lub w opozycji, i takie strefy oscylują poprzecznie. elektron potrafi prawidłowo reagować, ponieważ jego połowa również jest w opozycji. Kiedy elektron oscyluje wokół koła, polaryzacja znika, chyba, że kołowa.
Wiem, że nikt w to nie uwierzy, ale światło nie jest zatrzymywane przez materię. Materia, jako fala stojąca, po prostu nie może zatrzymać regularnych fal biegnących. Niemniej jednak, światło może wywierać ciśnienie na na połowę elektronu, zgodnie z jego spinem. Zatem wszystkie elektrony będą finalnie promieniowały fale kasujące efekt przychodzącego światła. To daje cień za każdym masywnym obiektem.Więcej szczegółów znajduje się na stronie o świetle.
Ciepło, światło czy dowolne inne promieniowanie może wyrzucić jeden elektron z jego zwykłej powłoki atomowej. Potem wróci on, lub zostanie zastąpiony innym. Może to indukować reakcje chemiczne lub prąd elektryczny. To wyjaśnia, dlaczego nasze oczy, emulsja fotograficzna czy też urządzenia elektroniczne rejestrują światło. Albert Einstein dostał za to Nobla (jego wyjaśnienie było poprawne, jednak nie wierzył on, że elektrony nie wirują wokół jądra). Chodzi o to, że taka detekcja nie jest możliwa, jeżeli choć jeden elektron nie zostanie wyrzucony, ze względu na stały próg. Oczywiście próg ten jest kwantem. Światło zdaje się działać przy użyciu kwantów, lecz w rzeczywistości jest to zachowanie elektronu. Zatem fotony nie istnieją.
Gabriel LaFreniere
Bois-des-Filion in Québec.
W Internecie od września 2002. Ostatnia aktualizacja: 17 października 2008.
Przetłumaczono z: http://matterwaves.info/sa_postulates.htm
Przetłumaczył Łukasz Buczyński